[RECENZJA] Czerwień, czyli wszyskto sprowadza się do konsumpcji

Posted: 12 września 2016 in Bez kategorii
Tagi: , , , ,

czerwien-misja-brzask-linda-nagata

Linda Nagata
Czerwień

Ocena: 7,5

Pełny tekst recenzji znaleźć można na portalu Na Ekranie.

Powiadają, że wojna się nie zmienia i coś musi w tym być. Militarna science fiction może pokazywać konflikty dowolnych rozmiarów, w dowolnym zakątku (wszech)świata, z dowolną liczbą zaangażowanych stron, jednak podstawy bywają zazwyczaj te same: zasoby, władza, religia, pokój… no i biznes. Ten ostatni być może najbardziej, choć jak pokazuje Czerwień Lindy Nagaty, pojęcie „interesu” może kroczyć krętymi drogami.

Głównym bohaterem Czerwieni jest porucznik James Shelley, którego poznajemy podczas misji w Afryce, w trakcie dawania tyleż cynicznego, co niepozbawionego celnych obserwacji wykładu na temat wojen i przedsiębiorców na niej zarabiających. Dowodzi on pięcioosobową Połączoną Grupą Bojową, której zasady są proste: chronić cywilów, wyeliminować wroga i nie dać się zabić – ostatecznie nie jest to biznes wart powrotu w trumnie. Dotychczas strategia ta sprawdzała się znakomicie, ze względu na niezwykłą umiejętność Shelleya: przeczucie zbliżającego się niebezpieczeństwa, zupełnie niczym „szept Boga” ostrzegający przed złem. Kiedy jednak pewnego dnia przeczucie zawodzi a porucznik cudem unika śmierci, nie przeczuwa on, że wpadnie w wir wydarzeń, które całkowicie wywrócą do góry nogami ustalony porządek świata, zmiatając z powierzchni ziemi jego przekonania o armii, korporacjach, rzeczywistości politycznej… oraz charakterze głosu Boga, którego plany niekoniecznie muszą spodobać się Shelleyowi.

Niewątpliwą zaletą Czerwieni jest jej, nazwijmy to, „prostolinijność”: powieść ani na moment nie daje nam złudzeń, iż mamy w rękach coś innego, niż militarną science fiction, od samego początku wprowadzając czytelnika w wojskowe środowisko i trzymając się go do samego końca. Nagata dużo miejsca poświęca opisowi podstaw działania PGB: jednostki złożonej z żołnierzy korzystających z neuronakładek wspomagających ich reakcje emocjonalne oraz pozwalających zachować ścisłą łączność oraz kontrolę nad sprzętem, w skład którego wchodzą m.in. egzoszkielety zwane „martwymi siostrami”. Dodawszy do tego niemal permanentną inwigilację ze strony dowództwa, kontrolującego wszystkie poczynania PGB, otrzymujemy jednostkę bardzo specyficzną, bazującą na koordynacji, prędkości reakcji, dostępie do informacji… i kontroli emocji.

[…]

Pełny tekst recenzji znaleźć można na portalu Na Ekranie.

Dodaj komentarz